PORTAL POLONII





BADANIA NAUKOWE
NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ

Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

Liczba publikacji w portalu:   224   z czego w 2024 roku:   78






PUBLIKACJE   Francja    ZAMIESZCZONE W PP W ROKU: 2024

POLACY W OCZACH FRANCUZÓW W LATACH 1764-1849


AUTOR
Daniel Beauvois

Daniel Beauvois - Université de Paris I Panthéon Sorbonne, France. Slawista, historyk kultury i oświaty, profesor Uniwersytetu Lille III i Uniwersytetu Paryż I, pisarz i publicysta. W kręgu jego zainteresowań znajdują się m.in.: historia kultury i oświaty oraz historia stosunków społecznych na dawnych polskich kresach wschodnich w XIX. W latach 1969-1972 przebywał w Polsce i był dyrektorem Centrum Kultury Francuskiej przy Uniwersytecie Warszawskim. W okresie 1973-1978 pracował w Paryżu w sekcji historii nowożytnej i współczesnej Krajowego Centrum Badań Naukowych (CNRS). Od 1994 r. jest profesorem w Uniwersytecie Paryż I Panthéon-Sorbonne i dyrektorem Ośrodka Historii Narodów Słowiańskich. Jest członkiem zagranicznym Polskiej Akademii Nauk, Polskiej Akademii Umiejętności, Międzynarodowej Akademii Słowiańskiej w Kijowie oraz wielu prestiżowych francuskich i zagranicznych towarzystw naukowych, w tym Société Française d'Études du XVIII siécle, Société d'Histoire Moderne et Contemporaine, Société Française des Études Ukrainiennes, Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu i Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza w Warszawie.


Przedstawiony tu okres był naznaczony niebywałymi wstrząsami społecznymi i politycznymi, bardzo różnymi dla narodów francuskiego i polskiego. Podczas, gdy ten pierwszy fascynował lub terroryzował świat przez wprowadzanie swojego modelu, ten drugi starał się pogodzić z losem lub udowodnić możliwość przetrwania mimo wymazania z mapy świata. Jak zwykle w stosunku silniejszego do słabszego, wyniosłość i przede wszystkim ignorancja francuska dyktowały wyobrażenie powierzchowne, często błędne lub co najmniej stereotypowe Polaków. Francuszczyzna dominowała w Europie, po co więc zagłębiać się w rzeczywistość poza granicami? O ile Brytyjczycy korzystali z niejakiej „anglomanii”, to Rosjanie i Niemcy nie byli dostrzegani przez opinię publiczną z większą uwagą niż Polacy — o ile istniało pojęcie „opinii publicznej” w tej sprawie. Wiadomości w gazetach były rzadkie i powierzchowne, książki przekazywały osobliwe obrazy, politycy i dyplomaci byli źle poinformowani.

* Niniejszy tekst był pierwotnie wydany w jęz. francuskim. Por. D. Beauvois, Semper Polonia, Uart en Pologne des Lumieres au roinantisine (1764-1849), Dijon 2004, s. 82-89.

Mając tylko na uwadze „społeczeństwo oświecone”, nierównowaga we wzajemnym poznaniu się, francusko-polskim i polsko-francuskim była rażąca. O ile wiadomo jak bardzo moda, myśl i sztuka francuska opanowały Polskę od czasu królowych francuskich w XVII w., tj. od wprowadzenia manier francuskich na dworach magnatów, za panowania królów saskich Augusta II i Augusta III, jeszcze lepiej wiadomo, że ostatni polski król Stanisław August Poniatowski, wybrany w 1764 r., skutecznie wprowadzał kulturę francuską w Polsce , to cóż wiedziała Francja, która oficjalnie nie mogła patrzeć łaskawym okiem na tego króla, protegowanego Rosji i ekskochanka Katarzyny II?

Hasło „Polska” w Encyklopedii zredagowane przez Jacourfa w 1765 r., daje nam obraz zagubienia wobec kraju, którego ani systemu, ani sytuacji nie rozumiemy, gdzie panują sprzeczności: godność królewska i nazwa Rzeczypospolitej, prawo i anarchia feudalna, nieformalny zarys polityki rzymskiej i barbarzyństwo gotyckie, obfitość i bieda. Opierając się z grubsza na informacjach z historycznego dzieła ojca G. F. Coyer’a Historia Jana Sobieskiego, opublikowanego w Paryżu w 1761 r., ale dotyczącego końca XVII w., Encyklopedia zaprezentowała czytelnikowi jedynie negatywny obraz zacofanego kraju. Różne anachronizmy dyskwalifikowały króla, którego polityka ministra Choiseula miała wstrząsnąć tronem: Kto zobaczyłby króla Polski w całej okazałości swego majestatu, uznałby go za najbogatszego i absolutnego monarchę, tymczasem nic z tego. Rzeczpospolita daje mu tylko 600 000 talentów na utrzymanie, a Polacy ciągle uważają, że król nie ma racji.

Ton został nadany. Najlepsza, niedawno wydana, książka dotycząca obrazu Polski w literaturze francuskiej w swoim tytule stosuje grę słów: Kraków - Kraki, co w języku francuskim oznacza brednie, bzdury, jakie opowiadano w Paryżu. Te, które Rosset wydobył, nie świadczą dobrze o poziomie ówczesnych Francuzów.

I tak na przykład w Cudach z Polski i Rosji znajdujemy niezwykły fakt, który wydarzył się w Polsce i który uznajemy za autentyczny. Chodziło o stuletniego starca, który w 1655 r. (!) poślubił dziewięćdziesięcioletnią kobietę, a ona urodziła mu troje siwych i bezzębnych dzieci i która zmarła w wieku 108 lat. W 1779 r. niejaki Kermorvand, aby zemścić się za wyrzucenie z Warszawskiej Szkoły Kadetów nie cofnął się przed wygłoszeniem niezwykle ostrego pamfletu Orangutan Europy, czyli Polak taki, jakim jest .

Nie zagłębiając się w takie niedorzeczności, trzeba jednak stwierdzić, że szanowane pióra, bardziej przenikliwe, miały również swój udział w nadawaniu negatywnego tonu. I tak, Bernardin de Saint Pierre po powrocie z podróży do Polski udawał, że nie wie, że wszystkie narody Europy poszukiwały swoich korzeni rzymskich i pokpiwał z Sarmatów, którzy utrzymywali, że pochodzą od Kurtisa, słynnego Rzymianina, który skoczył w przepaść w Rzymie. Ta przepaść łączyła się z podziemnym przejściem, które przywiodło go wprost do Polski. Nie ma tak śmiesznego pomysłu, do którego ludzka próżność nie potrafiłaby się dostosować . Casanova, który spędził w Polsce lata 1765-1766 w swoich dziennikach, wydanych w języku francuskim, też ostro krytykuje postępowanie ostatniego króla, a tenże nie ustając w pochlebstwach i pochwałach dla swej „mamy”, pani Geoffrin, nie wiedział jak cierpkie komentarze rozpowszechniała w swoim salonie po powrocie z Warszawy, gdzie Poniatowski sądził, że przyjmuje życzliwą przyjaciółkę .

Gdy w latach 1767-1768 bogata i drobna szlachta zbuntowała się (konfederacja barska) przeciw królowi i Rosji manipulującej krajem, zgodnie z oficjalnym stanowiskiem Francji Choiseul wysłał przyszłego generała Dumouriez jako wsparcie taktyczne tego kierunku, cały świat filozoficzny podżegał do walki, którą „wolność” szlachecka prowadziła przeciwko autokracji rosyjskiej lub odwrotnie, a którą „tolerancja” Katarzyny II prowadziła przeciw „fanatyzmowi” polskiemu. W latach poprzedzających I rozbiór Rzeczypospolitej, dobra i zła wola myślicieli prześcigały się o palmę pierwszeństwa, a ich wspólnym mianownikiem był brak wiarygodnych informacji jak również kompleks wyższości .

Katarzyna II nie omieszkała manipulować Wolterem od 1767 r., gdy na podstawie „dokumentów” dostarczonych przez ambasadora rosyjskiego w Hadze filozof ten, pod pseudonimem Bourdillon’a zredagował Essai historiąue et critiąue sur le dissensions des Eglises de Pologne. Interwencja wojskowa carycy była tu przedstawiona jako akt pacyfistyczny: Jej wojska przyniosły pokój... nie było najmniejszego zamieszania... można byłoby wziąć armię za zgromadzenie sejmowe na rzecz wolności. W 1768 r. pod pseudonimem Kay- serling’a Woltera w Discours aux Confederes cathołiąues de Kamieniek [sic!] en Pologne utrzymywał, że Katarzyna interweniowała w imieniu prawa sąsiada, który przynosi wodę do płonącego domu sąsiada .

Konfederaci polscy używali takich samych sposobów przekupując inne sławne pióra francuskie. Hrabia Michał Wielhorski zbliżył się do Mably do-starczając mu opisów barbarzyńskiego traktowania więźniów przez armię rosyjską: mężczyźni służący za tarcze dla kawalerzystów, którzy ich przebijali swoimi lancami, żywcem byli obdzierani ze skóry, którym przyczepiano skórę do pleców jak rękawy do ubrania itp. Mably dołączył te opisy do Manifeste de la republiąue confederee de Pologne, wydanego i bogato oprawionego przez drukarnię królewską w 1771 r. (antydatowany na 1770 r.), a księżniczka de Talmont, z domu Jabłonowska, była tak naiwna, by wysłać jeden egzemplarz Wolterowi, mając nadzieję, że wzbudzi jego litość. Miała ona tym mniej szans wzbudzenia litości, że Jean Jacąues Rousseau z kolei zabrał głos w tej sprawie. W kwietniu 1771 r., zainspirowany przez tego samego Wielhorskiego i pierwszą wersję przyszłej książki Rulhiere’a, opublikował swoje Considerations sur le gouuernement de Pologne. Nie troszcząc się o realia, których nie znał, Jean Jacąues dał upust dobrym intencjom swojej Contrat social i rozwinął wizję utopijnego rządu u Polaków. Jego sformułowania często były powtarzane w trakcie dalszych zmiennych kolei losu, szczególnie słynne: Jeśli nie będziecie mogli im [Rosjanom] przeszkodzić, żeby was pożarli, postarajcie się przynajmniej, żeby nie mogli was strawić .

Tego było za wiele carycy, która kazała księżnej Daszkowej zawieźć do Ferney już gotowy panegiryk swego zwycięstwa nad Turkami, sprzymierzonymi Francuzów i Konfederatów. Wolter zrobił z niego groteskę Kazanie papy Mikołaja Miłosiernego wygłoszone w kościele św. Tolerancji na wsi litewskiej w dniu święta Trzech Króli (maj 1771, Genewa) . Nieszczęsny manifest Konfederatów — pisał autor do Katarzyny II — nie zrobił wielkiej furory we Francji. Wszyscy rozsądni ludzie przyznają, że Polska będzie zawsze najnieszczęśliwszym krajem Europy, póki anarchia będzie tam panować. Mam swego poufnego diabełka, który mi cichutko szepce do ucha, że upokarzając jedną ręką otomańską pychę, drugą ręką spacyfikuje Pani Polskę .

Kiedy Konfederaci starali się uprowadzić króla Polski, Katarzyna kazała zawieźć A. P. Szuwaelowowi 6 punktów, wyrażając życzenie, aby Wolter je rozwinął. Tysiąc dukatów było dołączonych do tego listu, który dał początek dziełu Toscin des rois (styczeń 1772 r.), w którym nieudany zamach zamienił się w okropne morderstwo. Tragedia w pięciu aktach Lois de Minos (1773 r.) została poznana dopiero po I rozbiorze Polski. W utworze tym Wolter zmieszany cynizmem swojej protektorki, nie chcąc jednak odmówić prezentów ucieka, jak Rousseau, w politykę fikcyjną. Bohaterowie i bohaterka po metaforycznej walce fanatyzmu religijnego i tolerancji godzą się, a ich małżeństwo pojawia się jako związek Katarzyny II i Stanisława Augusta; związek ten istniał tylko w wyobraźni starca z Ferney . W tym zaangażowaniu filozoficznym na oślep wszyscy traktowali Polskę jako piękny temat do przemówień (Wolter), ale nikt nic nie rozumiał.

Jedyny, który starał się naprawdę o przybliżenie tematu w sposób udokumentowany, Claude Carloman de Rulhiere, wybrany przez Choiseula w 1768 r., aby wyjaśnił przyszłemu Ludwikowi XVI historię kraju jego babki, Marii Leszczyńskiej, zgromadził jedynie w dziewięciu księgach swego długiego rękopisu wyciągi już przestarzałych danych i kiedy Napoleon kazał ten tekst wydać w 1807 r., był już nieaktualny, mimo uzupełnień, które autor dorzucał aż do swojej śmierci w 1791 r. On także pod wpływem swoich informatorów najwyraźniej związanych z obozem sarmackim, praktycznie uważał, tak jak Rousseau, u którego bywał, anarchię szlachty za cnotę, za element „naturalnej polityki”, przeciwnej jakiejkolwiek myśli o centralizacji władzy królewskiej. Ta wizja „Rzeczpospolitej”, w której anarchia miała pozytywne znaczenie, nie miała oczywiście żadnego znaczenia, dopóki była nie- rozpowszechniona, ale spowodowała spustoszenia w umysłach dygnitarzy napoleońskich, którzy przybyli do Księstwa Warszawskiego z takim bagażem. Wydana przez Daunou i uhonorowana nagrodą Instytutu Francuskiego l’Historique de 1’anarchie de Pologne et du demembrement de cette Republiąue przyczyniła się ex post do uwiecznienia bardzo anachronicznego obrazu Polski.

Uszczuplenie terytorialne Polski przez jej sąsiadów w 1772 roku wzbudziło tymczasem we Francji niezręczne poczucie wielkiej niesprawiedliwości. Przez dwadzieścia lat, podczas których król i jego otoczenie starali się na tym okrojonym terytorium wprowadzić reformy mające na celu stworzenie sprawniejszego systemu politycznego, spojrzenie Francji na Rzeczpospolitą stało się nieco poważniejsze.

Wielu Francuzów oferowało swoje usługi w wielkim dziele odnowy obywatelskiej przedsięwziętym przez Komisję Edukacji Narodowej w Warszawie w 1773 roku po kasacie zakonu jezuitów. Condillac, Lhuillier, Dupont z Nemours uczestniczyli w redagowaniu programów szkolnych i podręczników, świadcząc w ten sposób o chęci współpracy kulturalnej

Wizja kraju pozostającego w „bliskości z naturą” podyktowała kilku fizjokratom dzieła pełne dobrych intencji, jak memoriał Mirabeau skierowany do Katarzyny II z nadzieją poprawy stosunków rosyjsko-polskich. Ojciec Nicolas Baudeau po długich pobytach w Polsce chciał racjonalnie wyjaśnić sytuację i opublikował „Lettres historiąues sur l’etat actuel de la Pologne et sur Vorigine de ses malheurs”. Rzeźbiarz Le Brun, malarka Elisabeth Vigee- -Lebrun, rysownik Jean-Pierre Norblin, tworzący w Polsce przybliżyli nieco obraz społeczeństwa tego kraju, ale ich polskie dzieła pozostawały mało zna-ne i na ogół takie otwarcie miało wyjątkową wartość.

O ile literatura, myśliciele (wolnomularze), sztuka, nauka, wprowadzały szeroko kulturę francuską w Polsce, w drugą stronę już tak nie było . Polska zupełnie urojona została wciśnięta w ramy powieści przygodowych, które długo pozostawały naznaczone walkami Konfederatów Barskich. Około 1772 roku Jean-Paul Marat, przyszły rewolucjonista, opublikował dzieło Les auentures du jeune comte Potowski, w którym król Poniatowski wydaje się być nieco zrehabilitowany, ale tło polskie ograniczało się do znanych już stereotypów sarmackich, powtarzanych nadal w 1775 roku przez ojca Jouberfa w jego Histoire des reoolutions de Pologne, wydanej ponownie w 1778 r. w dwóch tomach. Niezliczeni guwernerzy francuscy, o których zabiegała szlachta polska, zostawili niewiele świadectw swojego pobytu. Jedyny znany, Hubert Vautrin, został wydany dopiero w 1807 r. jako informacja dla Francuzów wyjeżdżających do Księstwa Warszawskiego. Napisał ten pamiętnik 30 lat wcześniej i jego długie rozważania dotyczące klimatu nie ukrywały nieprzyjemnych doznań, jakich doświadczył nad brzegami Wisły. Tłumacząc wszystko klimatem, upatrywał w nim nawet źródeł polskiego ducha religijnego.

Aż do rewolucji, dzięki takim dziełom panował we Francji obraz Polski urojonej. Szczyt zaskakujących wzruszeń został osiągnięty w 1787 r. w cieszącej się powodzeniem powieści autorstwa J. B. Louvet de Couvray Les amours du cheualier de Faublas, która zapoczątkowała temat zapowiadający ciąg dalszy: piękna Polka. Urocza Lodoiska (takie „polskie” imię wymyślił autor), córka Pauliskiego, dowódcy Konfederatów (zamiast Puławskiego, stary temat od dwudziestu lat) przeżyła nieprawdopodobne męki najazdów ta-tarskich, była wielokrotnie porywana przez bandytów, nie mówiąc o porwaniu przez króla; przebieranie się jak i konne przejażdżki tej amazonki nadawały magiczny wymiar temu, co do tej pory było egzotyką . Powieść została ponownie wydana w 1798 r.

Podczas gdy we Francji wybuchła rewolucja, Polska starała się również przeprowadzić swoją, lecz zapłaciła za to całkowitym jak wiadomo, zniknięciem w dwóch ostatnich rozbiorach (1793 i 1795 r.). Francja była zbyt zajęta, by zauważyć te wydarzenia. Idee propagowane przez inspiratorów Sejmu Czteroletniego, który doprowadził do uchwalenia polskiej Konstytucji 3 Maja 1791 r., z grubsza rzecz biorąc były francuskie, ale nie mogło być mowy o sprzężeniu zwrotnym. Jednakże archiwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Paryżu zawierają dogłębne i życzliwe raporty ambasadora Descorches’a, którego Konstytuanta wysłała do Warszawy na początku 1791 r. Aż do swego powrotu w sierpniu 1792 r., Descorches przesyłał do Paryża raporty wyjaśniające istotę zmian i udowadniając, że sam król Stanisław August ich pragnął i wzywał do pomocy w sposób coraz bardziej patetyczny. Za każdym razem otrzymywał instrukcje, aby nic nie robić. Francja nie była w stanie interweniować . Inni informatorzy, będący pod wpływem ancien regime (dawnego porządku), jak Bonneau i Parandier lub zaprzedani Rosji, tacy jak Aubert czy Mehee de la Touche, dezinformowali Paryż. J. P. Norblin na próżno starał się dać do zrozumienia, że konstytucja polska została ratyfikowana w wyniku zgody narodowej, tworząc scenę inspirowaną dziełem Dawida Przysięga w sali gry w piłkę. Jedynie umiarkowani z Konstytuanty później ze Zgromadzenia Ustawodawczego: Condorcet, Menou, Mallet du Pan wydawali się pochwalać reformy w Warszawie. Dla jakobinów były one za mało radykalne, co nie przeszkadzało Katarzynie II rozgłaszać, że jakobini stali u jej bram. Dumouriez, niegdyś polonofil, negocjował teraz potajemnie z Prusakami, którzy opuścili front belgijski, aby zająć się drugim rozbiorem Polski. To umożliwiło ścięcie króla Ludwika XVI. Francuskie napięcie rewolucyjne nie było już wówczas porównywalne z polskim. Kiedy W. Turski, wysłannik patriotów z Warszawy przybył do Konwentu prosić o pomoc, otrzymał tylko „bratni pocałunek” prezydenta Treilharda. Niejasna świadomość, że ostatni opór Tadeusza Kościuszki mógł mieć pewne podobieństwo do wydarzeń we Francji, skłoniła deputowanych do kilku gestów sympatii. Bohater insurekcji w Polsce został ogłoszony „honorowym obywatelem Republiki Francuskiej”, ale kiedy on sam stanął przed Konwentem prosić jeszcze raz o pomoc, Danton właśnie zniósł dekret zatwierdzony przez Brissota w listopadzie 1792 r., który głosił, że Francja będzie pomagać wszystkim wolnym narodom. Na próżno Warszawa śpiewała Marsyliankę po polsku, w Paryżu, zmagając się z terrorem, ludzie woleli czytać nieprawdziwe interpretacje rozpowszechniane dzięki subsydiom Katarzyny II: Mehee de la Touche rozdawał pamflet napisany w oparciu o najgorsze anachronizmy, VHistoire de la pretendue reoolution de Pologne wykorzystując niechęć jakobinów do szlachty polskiej. Francja — mówił — nie ma nic wspólnego z Polską. W październiku 1795 r. Rosjanie, Prusacy i Austriacy starli Polskę z mapy Europy. W 1798 r. ostatni król zmarł w Sankt Petersburgu. Tego samego roku Francuzi zaczytywali się powieścią, w której piękna Polka doświadczyła najgorszych zniewag. Siostra Lodojskiej, o nazwisku Paubska, wyszła spod pióra J. A. Reveroni Saint-Cyr: Pauliska ou la peroersite moderne, memoires recents d’une Polona- ise. Wśród wymyślonych Polaków pojawił się nawet Kościuszko (wersja franc. Kockziusko) przedstawiony jako sprzedajny i skorumpowany!

Ta fantazyjność i nierzeczywistość mogłyby długo jeszcze trwać, gdyby liczni Polacy nie przybyli i nie zmusili do zwrócenia uwagi na swoje istnienie. Na prośbę Henryka Dąbrowskiego, skierowaną do Bonapartego, powstały polskie legiony podczas kampanii włoskiej. Francuscy żołnierze bratali się z Polakami, dodawali otuchy, próżnej przez długi czas, ale budującej, iż pewnego dnia głośno proklamowana wolność francuska zwróci im ich ojczyznę. To właśnie podczas tej kampanii powstał przyszły hymn polski Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy. Sposób traktowania tych wojsk pokazał wkrótce, że pierwszy konsul traktował polskich żołnierzy jako najemników, a nie jak walczących o wolność. Skierowani do grabieży Republiki Cisalpińskiej czy Królestwa Etrurii, zostali bez zajęcia po zawarciu pokoju w Luneville, w lutym 1801 r. W 1802 r. Bonaparte zdecydował się wysłać ich z generałem Leclerc na Haiti i San Domingo, aby stłumić bunt Toussaint-Louvertu- re’a, walczącego przeciwko przywróceniu niewolnictwa. Po dwóch latach nieustannych masakr z obu stron, 130 Polaków spośród wysłanych 6000 powróciło do Bordeaux. To bezwstydne wykorzystywanie nadziei zapoczątkowało długą serię zaangażowania Polaków w sprawy, które ich nie dotyczyły.

Dobrze rozumiejąc zaślepienie tego narodu, pragnącego za wszelką cenę odzyskać ojczyznę, Napoleon potrafił go jeszcze bardziej wykorzystać. Po zdobyciu Berlina w 1806 r., swoimi obietnicami rozpalił umysły nad Wisłą, a Murat zajął Warszawę. Odtąd Cesarstwo Francuskie miało granicę z Rosją. Zaniedbując polskich generałów, którzy wierzyli w ideały rewolucyjne, Napoleon faworyzował arystokratów, takich jak Józef Poniatowski - bratanek króla, nadal Księstwu Warszawskiemu konstytucję, w której nie było mowy o Polsce i zajął się przede wszystkim zorganizowaniem wyzysku ekonomicznego i militarnego. Zniesienie poddaństwa osobistego i wprowadzenie kodeksu cywilnego nie zostały entuzjastycznie przyjęte. To jednak zrodziło w umysłach potrzebę koniecznych reform. Żołnierze wcieleni do armii nie uczestniczyli w odbudowie kraju, ale umierali w Hiszpanii, gdzie bohaterowie spod Samosierry dostawali medale za waleczność. Ci, co przeżyli, długo pamiętali o braterstwie broni. Oczywiście wydanie Rulhiere’a nie mogło być pomocne dla Francuzów, którzy chcieliby poznać społeczeństwo polskie i sposób jego funkcjonowania. Wydano małe słowniczki, dość śmieszne, które miały ułatwić rozmowę między żołnierzami , ale „rezydenci” francuscy, których Paryż kolejno wysyłał do Warszawy, aby kontrolowali Księstwo (Vincent, Serra, Bignon, potem de Pradt) nie ukrywali w swoich raportach do Paryża, że nawet widziana całkiem z bliska, Polska była dla nich hermetyczna. Stereotypy „lekkomyślności” i „anarchii” spotykane w literaturze pozwalały zrozumieć niejasności i sprzeczności, na które napotykała ich chęć asymilacji. Wszechobecne szpiegostwo niczego nie załatwiało, ponieważ informatorzy gubili się w nieprzydatnych szczegółach lub tworzyli błędny obraz na podstawie powierzchownych obserwacji .

Czy może pobyt w kraju Lodoiski i Pauliski tak romantycznie usposobił Napoleona? Maria Walewska zapłonęła wkrótce pod spojrzeniem cesarskim: Och proszę przybyć, spełnię wszystkie pragnienia, ojczyzna Pani będzie mi droższa, gdy ulitujesz się nad moim biednym sercem. Ten dziwny apel o poświęcenie się w imię miłości ojczyzny wypowiedziany, aby zaspokoić namiętność cesarza , był zapewne dobrze dobraną sztuczką, gdyż zaraz po odniesionym miłosnym zwycięstwie zapomniano o obietnicach. Maria poślubiła starego marszałka Ornano (76 lat) w 1817 r. i wkrótce potem zmarła. Atakując Moskwę - co przyniosło mu wdzięczność i niezwykły kult romantycznych Polaków w XIX w. - Napoleon wcale nie miał zamiaru przywracać dawnej Rzeczpospolitej. Utworzył nawet rząd litewski odrębny od Księstwa Warszawskiego. Aż do jego upadku nikt nie wiedział, jakie były jego prawdziwe intencje w stosunku do Polski. Tak jak Conrad Malte-Brun, który w 1807 r. opublikował Tableau de la Pologne ancienne et moderne, musiał zastanawiać się „czy Polska została wysłana na koniec świata ponieważ przyrodnicy i geografowie europejscy tak mało się nią zajmują?. Cesarz też się nią zbytnio nie zajmował. Tak jak Barante, który przybył do Polski z armią cesarską, sądził zapewne, że naród ukształtowany tak, jakimi byli Europejczycy w XIII w. mógł istnieć ewentualnie jako gabinet osobliwości, jako muzeum starożytne, ale lepiej było nie wnosić do niego cywilizacyjnego zamętu .

I tak porzucona przez Francuzów najlepiej zbrojonych, by móc ją wyciągnąć z niebytu w jaki popadła, Polska stała się jeszcze mniej interesująca w okresie Restauracji. W najlepszym wypadku stała się w Adolfie Benjamina Constant (1816) jakimś mglistym krajem marzeń, w którym Eleonora dokonała żywota. W filmie z Isabelle Adjani w roli głównej kraj ten stanie się nawet w XX w. jakąś sztuczną karykaturą. Ponieważ wyobraźnia triumfowała nad rzeczywistością, Polska coraz bardziej stawała się wyimaginowanym obrazem. Stendhal z kolei znalazł w niej ideał kobiety. Francuzki nie mają krzty wyobraźni. Polki zajmują zdecydowanie pierwsze miejsce w Europie. Mają taki sam sposób bycia jak Francuzki, a do tego wschodnią wyobraźnię .

Inni wielcy pisarze francuscy I połowy XIX w. podzielali tę fascynację nie bardzo troszcząc się o autentyczną polskość swojej muzy, jak w przypadku Balzaka i de Vigny. Balzak uwiedziony listami swojej wielbicielki z głębi Ukrainy, Eweliny Hańskiej, zainteresował się jej wielką fortuną i po długim okresie wymiany korespondencji i kilku spotkaniach poślubił ja w 1850 roku - roku swojej śmierci. Należąca do rodziny renegatów na usługach cara, pani Hańska jest z pewnością źródłem pogardliwego stereotypu, jaki Balzak przypisuje „narodowemu charakterowi” polskiemu w Cousine Bette bądź gloryfikacji cara i knuta w Lettre de Kiev . Jego podziw dla autokracji nie pasował do jakiejkolwiek litości dla Polski. Alfred de Vigny przeciwnie; szczególnie po 1830 r. zapalił się do Polski, a jeszcze bardziej w 1845 r., kiedy to zjawiła mu się w osobie hrabiny Aleksandry Kossakowskiej. Odtąd liczne listy szły na Litwę, gdzie mieszkała. Poeta wyidealizował swoją inspiratorkę w wielkim poemacie wydanym dopiero po jego śmierci w 1864 r., zatytułowanym Wanda. Siostra bohaterki, która pojechała na Syberię za zesłanym tam mężem opisuje wstrząsające sceny z życia skazańców, ale nie wiadomo za bardzo, czy mąż ten był Polakiem zesłanym w 1830 r., czy Rosjaninem dekabrystą z 1825 r. Sama Kossakowska, wydana za mąż za Polaka, z domu była hrabiną de Laval, córką emigranta w służbie Rosji. Kolejny raz, Polka marzeń pobudziła wyobraźnię .

Jakiekolwiek by nie było, znaczenie tych miłosnych idylli w postrzeganiu Polaków przez Francuzów, głucha świadomość - naszych pisarzy - niesprawiedliwości międzynarodowej wyrządzonej temu narodowi wędrowała podziemiem, zanim wybuchła spektakularnie w 1830-1831 r. Śmierć Kościuszki w Szwajcarii w 1817 r., bohatera, który nigdy nie chciał pójść za Napoleonem, zaowocowała pięknymi wierszami Victora Hugo. Chateaubriand za-drżał na wieść o powrocie ciała Kościuszki do Krakowa i złożeniu w krypcie obok dawnych królów, przywołując tragicznie: Te groby, w których śpią pogrzebane narody. Niektórzy Francuzi łatwo przyzwyczaili się do tego snu i do rosyjskiego porządku w Warszawie. W 1831 r., ciekawie wybranym czasie, wynalazca krosna do tkania lnu, Philippe de Girard założył pierwszą tkalnię na Marymoncie, przedmieściu Warszawy, a później w 1833 r. całe osiedle tekstylne, które przyjęło nazwę Żyrardów, ale to nie stosunki ekonomiczne były najważniejsze w tamtych czasach .

Powstanie, które wybuchło w Warszawie 29 listopada 1830 r. przeciwko Rosji i przekształciło się w otwartą wojnę w 1831 r. - aż do jego stłumienia, bezwstydnie ogłoszonego w Izbie Paryskiej przez Sebastianfego słowami porządek panuje w Warszawie — wzbudziło we Francji poryw polonofili, jakiej nie było potem aż do czasów Solidarności w XX w. Republikanie francuscy pokonani kilka miesięcy wcześniej przez Ludwika Filipa zapoczątkowali wielki ruch solidarności. Ich prasa, jak i prasa liberałów, zapełniała się artykułami gwałtownie nawołującymi do wsparcia. Komitetowi do spraw pomocy przewodniczył La Fayette. Organizowano podpisy, zgromadzenia, kwesty dobroczynne, noszono czarne opaski. Pieśni, wiersze, ostre artykuły przypominały o braterstwie broni armii napoleońskich. Kazimierz Delavigne zatriumfował hymnem Warszawianki z muzyką Auberta. Przyjaźń tak powszechnie zapanowała, że kiedy powstańcy zostali pokonani (nowy król Francuzów nie śmiał stawić czoła Mikołajowi I), nikt nie sprzeciwił się napływowi siedmiu do ośmiu tysięcy uciekinierów, którzy szukali schronienia we Francji. Była to Wielka Emigracja.

Skazana na zagładę. Wyrocznia miała rację.
Czy Boga należy oskarżać, los, zdradę?
Nie, wszystko było przewidziane, przepowiednia była wyraźna.
Niech spadnie na wasze oblicza piętno bratobójstwa!
Szlachetna siostra Warszawa poległa za nas!

wołał B arthélém y przy wtórze niezliczonych prowincjonalnych literatów . O dtąd przez dwa lub trzy lata zaczęły pojawiać się sprawozdania na temat entuzjastycznego przyjęcia uchodźców, a „sporawa polska” stała się symbolem wolności. Socjaliści utopijni Saint Simon, Cabet, Bouchez, zajęli się również tym tematem , ale z mniejszym powodzeniem niż katolicy o poglądach liberalnych, którzy uczynili z Polski swój sztandar. Po przybyciu Adam a Mickiewicza do Paryża w 1831 r., ksiądz Lammenais nawiązał z nim więzy przyjaźni, a żarliwość dzieła Paroles d ’un croyant (1834 r.) zawdzięcza wiele tem u związkowi, jak również tematy zamieszczane w jego gazecie „L’Avenir”. Inny liberał katolicki Montalem bert odwrotnie, przetłumaczył na język francuski Księgi pielgrzymstwa polskiego Mickiewicza, przyczyniając się mocno do przeniknięcia mistycznego mesjanizm u polskiego do Francji. Obraz Polski Christ des nations pióra Lam menais miał być nieustannie powtarzany przez emigrantów we Francji, podczas gdy minister policji Argout starał się ich rozproszyć na prowincji w różnych zakładach w Besançon, Avignon, Poitiers, Dijon, etc... . Dwie różne Francje stanęły naprzeciw siebie: zażarci legitymiści i „ludzie środka” króla Ludwika Filipa z trudem zgodzili się na wypłacenie mizernego zasiłku wygnańcom, podczas gdy liberałowie i republikanie bez przerwy gościli ich na popularnych przyjęciach. W 1833 r. policja francuska wydaliła wybitnego polskiego działacza demokratycznego, Joachim a Lelewela, który zmuszony był iść do Belgii pieszo, na każdym etapie podróży przyjmowany jako bohater oświeconych środowisk w Amiens, Abbeville, Arras, Lille, gdzie prasa lokalna występowała zarówno przeciwko rosyjskiemu barbarzyństw u, jak i bierności swojego rządu.

Środowisko XIX-wieczne cechowała więc sympatia propolska zupełnie inna niż niejasne wyobrażenie Polski obserwowane w XVIII w. Spora grupa młodych emigrantów znalazła się na uczelniach, co pozwoliło im zintegrować się zdobywając kwalifikacje zawodowe. Arystokraci polscy, tacy jak Czartoryski, który kupił hotel Lam bert na wyspie Świętego Ludwika, byli przyjmowani we wszystkich salonach, a naw et wysłuchiwani przez ministrów, ale zbliżenia były znacznie liczniejsze na niwie intelektualnej i artystycznej. Przyjaźń Michelat’a i Quinet’a z Mickiewiczem, mimo dość poważnych sporów, pozostała symbolem wygrawerowanym na medalu z brązu, który został im ofiarowany przez studentów, gdy w roku 1844 wszyscy trzej zostali usunięci przez Guizot’a z katedry w Collège de France. Dewiza Ut omnes unum sint nie bardzo może pasowała do sytuacji, ale świadczyła o prawdziwym poparciu przez studentów.

Zwłaszcza w otoczeniu Georges Sand dokonał się rodzaj symbiozy sztuki polskiej i francuskiej. Powieściopisarka skupiła uwagę publiczności na geniuszu Mickiewicza, publikując sprawozdanie z jego sztuki Dziady w „Przeglądzie Dwu Światów” („Revue des deux Mondes”), gdzie również porównywała autora do Goethego i Byrona. Mickiewicz pojawia się również bardzo często w dzienniku A. de Vigny. David d’Angers wykonywał popiersia najsłynniejszych Polaków. Delacroix przyjmował wszystkich polskich artystów zgromadzonych w Paryżu, a zwłaszcza Fryderyka Chopina.

Jakże nie skończyć na Tym, który jeszcze dzisiaj żyje dzięki swojej muzyce i sprawia, że Polska żyje w oczach Francuzów? Słynny już wśród artystów w chwili przyjazdu do Francji przed powstaniem w 1830 r., w spierany przez Berlioza, poszukiwany wkrótce jako nauczyciel przez najbardziej światłe kobiety Paryża. Uosabiał on, trochę mimo woli, cały dramat „udręczonej Polski”. Świadomość, że geniusz ten zagrożony jest bliską śmiercią spowodowała, że otaczała go szczególna aura. Jego długi związek z Georges Sand w latach 1837-1847, od pustelni na Majorce poprzez spokojne lata w Nohant, aż do skądinąd żałosnego zerwania, zdaje się skupiać wszystkie siły przyciągania i odpychania, które odnotowaliśmy w stosunkach między obu narodami, a jednak akordy tej muzyki, na przemian nostalgicznej i heroicznej odkrywają nieuchwytną istotę rzeczy, która łączy oba nasze narody.

Po tylu tak mglistych i tak zdeformowanych obrazach Polski, sztuka Chopina przychodzi jak magiczny balsam , niczego nie wyjaśnia, niczego nie opisuje. O na daje się czuć. I to jest pełnia, której tak często brakuje rzeczywistości.


 



Daniel Beauvois

S u m m a r y

The period of eighty-five years presented here was marked by unprecedented social and political shake-ups for both the French and Polish nations, yet of very different natures. The French arrogance, and particularly ignorance, would lead the French to perceive Poles in a very superficial, often erroneous, or at least stereotypical, way. Newspaper news was scarce and casual, books would paint fictional views, and politicians and diplomats were generally poorly informed. Until the Revolution, the image of Poland in France was vague and far from reality. A certain improvement in this respect was observed as late as the 19th century, especially during the November Uprising in Poland, which spurred an outburst of sympathy for Poles and, following the collapse of the Uprising, thousands of Polish refugees found shelter in France.



ILUSTRACJA:
Czytanie dzieła Woltera w salonie Madame Geoffrin
Anicet Charles Gabriel Lemonnier (1755)

Obraz przedstawia zgromadzenie znamienitych gości w salonie siedzącej po prawej stronie francuskiej gospodyni Marie-Thérèse Rodet Geoffrin (1699-1777).
Tylny rząd, od lewej do prawej: Jean-Baptiste-Louis Gresset , Pierre de Marivaux , Jean-François Marmontel , Joseph-Marie Vien , Antoine Léonard Thomas , Charles Marie de La Condamine , Guillaume Thomas François Raynal , Jean-Jacques Rousseau , Jean- Philippe Rameau , La Clairon , Charles-Jean-François Hénault , Étienne François, duc de Choiseul , popiersie Woltera , Charles -Augustin de Ferriol d'Argental , Jean François de Saint-Lambert , Edmé Bouchardon , Jacques-Germain Soufflot , Jean -Baptiste Bourguignon d'Anville , Anne Claude de Caylus , Fortunato Felice , François Quesnay , Denis Diderot , Anne-Robert-Jacques Turgot, Baron de Laune , Guillaume-Chrétien de Lamoignon de Malesherbes , Armand de Vignerot du Plessis , Pierre Louis Maupertuis , Jean-Jacques d'Ortous de Mairan , Henri François d'Aguesseau , Alexis Clairaut.
W pierwszym rzędzie, od prawej do lewej: Montesquieu , Sophie d'Houdetot , Claude Joseph Vernet , Bernard Le Bovier de Fontenelle , Marie Thérèse Rodet Geoffrin , Louis François, Prince of Conti , Duchesse d'Anville , Philippe Jules François Mancini , François-Joachim de Pierre de Bernis , Claude Prosper Jolyot de Crébillon , Alexis Piron , Charles Pinot Duclos , Claude Adrien Helvétius , Charles-André van Loo , Jean le Rond d'Alembert , Lekain przy biurku czytający na głos, Jeanne Julie Éléonore de Lespinasse , Anne-Marie du Boccage , René Antoine Ferchault de Réaumur , Françoise de Graffigny , Étienne Bonnot de Condillac , Bernard de Jussieu , Louis-Jean-Marie Daubenton , Georges-Louis Leclerc, hrabia de Buffon

ŹRÓDŁO TEKSTU:
MUZEUM HISTORII POLSKI
Echa Przeszłości 7, 41-52 / 2006
Na licencji: CC BY-SA









COPYRIGHT

KOPIOWANIE MATERIAŁÓW ZAWARTYCH W PORTALU ZABRONIONE

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.





PORTAL POLONII
internetowa platforma wiedzy o i dla Polonii

W 2023 roku projekt dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów


Kwota dotacji: 175 000,00 zł
Kwota całkowita: 191 000,00 zł


Portal Polonii (portalpolonii.pl) łączący w swoich publikacjach rezultaty badań naukowych nad polską diasporą z bieżącymi informacjami o działalności Polonii, jest wielopłaszczyznową platformą wymiany myśli i doświadczeń: środowisk badaczy i organizacji polskich oraz polonijnych poza granicami kraju. Dotychczas te perspektywy, pomimo, że uzupełniają się w sposób naturalny, prezentowane były odrębnie. Za tym idzie nowy sposób prezentacji zagadnień związanych z życiem i aktywnością naszych rodaków, potrzebny w równym stopniu Polonii jak i środowisku akademickiemu.

Polonii – co wiemy z analiz badawczych - brakowało często usystematyzowanej, zobiektywizowanej wiedzy na temat m.in. historycznej perspektywy i zrozumienia kulturowych procesów kształtowania się polskich ośrodków na emigracji. Akademikom starającym się śledzić aktualne doniesienia pochodzące od polskich organizacji w świecie, brakowało dotychczas miejsca, w którym na podstawie metodologicznie uporządkowanych źródeł i poddanych krytycznej analizie treści, można wyznaczać trendy i kierunki badań nad Polonią. Dzięki Portalowi Polonii oba wymienione aspekty spotykają się w jednym, powszechnie dostępnym miejscu, tworząc synkretyczną całość, z perspektywą dalszego rozwoju. Portal dostarcza także – co ważne - wieloaspektowej informacji o Polonii rodakom w kraju, wśród których poczucie wspólnoty ponad granicami jest w ostatnich latach wyraźnie zauważalne.